Gwiezdne Wojny okiem dizajnera, czyli 15 faktów o oryginalnej trylogii

Czy ktoś poza mną nie może się doczekać nowych przygód, które miały miejsce dawno, dawno temu w odległej galaktyce? Nie pamiętam od kiedy, ale uwielbiam Gwiezdne Wojny. Ciężko mi też wytłumaczyć dlaczego. Jako fanka (rzecz jasna i oczywista) znam sporo różnych informacji i mało znanych faktów o całej sadze. Dzisiaj przygotowałam dla was listę o tych wspaniałych filmach, w której zebrałam graficzne, dizajnerskie i zupełnie inne ciekawostki z powstawania pierwszych epizodów (jak na grafika przystało!).

Kto nie oglądał, marsz przed telewizor! Kolejność 4,5,6,1,2,3 obowiązkowa! Polecam też serial o Wojnach Klonów i Rebeliantów, jakby komuś mało było samych filmów 🙂

Gotowi na listę? No to lecimy!

1. Maska (hełm) Vadera to przypadek.

No, może nie do końca. Ale w oryginalnym zamyśle George Lucas wcale nie miał tego w planach. Za Vadera w masce powinniśmy podziękować Ralph’owi McQuarrie’owi, który przygotowywał koncept arty do filmu. W jednym z pierwszych draftów scenariusza była scena, w której Darth Vader przeskakuje z jednego statku na drugi w przestrzeni kosmicznej. Do tej sceny Ralph zaproponował czarny hełm, który tak spodobał się Lucasowi, że postanowił zrobić go na stałe.

Więcej o historii powstania wyglądu Lorda Vadera można poczytać pod tym linkiem.

2. Yoda miał być krasnoludkiem?

Według pierwszych koncept artów – tak! Dobrze, że ostatecznie tak się nie stało. Stuart Freeborn, który zaprojektował kukłę Yody, oparł jego wygląd twarzy oraz wszystkich zmarszczek na Albercie Einsteinie. Dzięki temu, nasz mały zielony Jedi, sprawia wrażenie starego i mądrego mistrza.

3. Domalujmy to, czego nie możemy zbudować!

Matte painting – kto pierwszy raz spotyka się z tym określeniem? W oryginalnej trylogii, wszystkie plany i ujęcia, których nie dało się fizycznie zbudować, zastępowano obrazami. I to nie bylejakimi obrazami, ale hiperrealistycznymi grafikami malowanymi na szkle, pod które w produkcji później dodawano nakręcone sceny. I choć teraz widać gołym okiem, że niektóre są sztucznie dodane, są też i takie, które do tej pory wyglądają na prawdziwe.

4. Miecze świetlne się łamią.

A właściwie to ich atrapy używane na planie. Dlatego też m.in. walki w starej trylogii nie były tak efektowne jak te w nowszej. Technologia w latach 70. nie była aż tak rozwinięta 🙂

5. Sceny z Yodą były kręcone ok. 2m nad ziemią

A Mark Hamill często nie słyszał zupelnie kwestii wypowiadanych przez Frank’a Oz’a, aktora grającego Yodę. Plan został zbudowany na specjalnej platformie, pod którą ekipa na dole sterowała kukłą Yody, a ekipa na górze kręciła wszystkie sceny. Zostały przygotowane specjalne miejsca, po których aktor mógł się poruszać i miejsca, gdzie poruszał się Yoda. Cały trik polegał na odpowiednim ustawieniu kamer, tak aby nie było widać dziur w platformie. Sama kukła też nieraz się psuła – a to oko się nie domknęło, a to głowa nie przekręciła. Na szczęście cały trud pracy nie poszedł na marne. Wszystkie sceny wyszły fantastycznie, prawda?

6. Sound designer – brzmi dumnie

Ben Burtt – to człowiek odpowiedzialny za wszystkie dźwięki w Gwiezdnych Wojnach – od rebelianckich komputerów, przez droidy, ryki Chewbacci aż po dźwięki blasterów i mieczy świetlnych. Praktycznie wszystko poza aktorami i muzyką stworzył Ben i jego zespół. Tyle pracy… ale za to jaki efekt! Chyba nie znam nikogo kto by nie kojarzył przynajmniej jednego z dźwięków stworzonych przez tego pana (zawsze znajdzie się ktoś kto uśmiechnie się pod nosem, gdy usłyszy dźwięk R2D2, który ustawiłam jako powiadomienie w telefonie).

A no i słynny oddech Vadera to oddech Bena przez maskę do nurkowania. How cool is that?

7. Tniemy koszty, nagrywamy Blue Harvest, a nie Gwiezdne Wojny

A oto ciekawy przykład jak działa wolny rynek w stosunku do znanych marek. Otóż dostawcy wszelkich materiałów potrzebnych do filmu, widząc, że zamówienie jest do Gwiezdnych Wojen (po sukcesie pierwszego filmu), podnosili ceny! Skoro można zarobić więcej robiąc to samo – to czemu nie. Znany film, na pewno nie zostanie anulowany, no to i tak kupią 🙂

Dlatego też po sukcesie kolejnej części – Imperium kontratakuje, w celu obniżenia kosztów, Powrót Jedi był nagrywany pod roboczym tytułem Blue Harvest – żeby zmylić dostawców i uzyskać niższe ceny.

Jakie musiało to być miłe zaskoczenie dla ekipy, kiedy zjawili się na planie a tam: To jednak kręcimy tutaj kolejne Gwiezdne Wojny? Zajebiście!

8. Nikt nie podejrzewał, że Luke i Leia to rodzeństwo

Zarówno fani, jak i sami aktorzy! Pod tym linkiem można zobaczyć słynne zdjęcie, kiedy Mark i Carrie dowiadują się, że grają rodzeństwo. Co więcej, natrafiłam też ostatnio na ciekawe znalezisko. Jest to list od fana komiksów o Gwiezdnych Wojnach, które powstawały gdzieś pomiędzy piątym, a szóstym epizodem, w którym prosi rysownika o pokazanie bardziej „romantycznego” ujęcia relacji między Lukiem i Leią, bo przecież wszyscy widzą, że się kochają!

9. Luke Starkiller?

Tak miał nazywać się nasz dzielny Jedi. Dobrze, że to zostało zmienione! Samo nazwisko Starkiller zostało później jednak wykorzystane w grach i powieściach. Rzecz jasna, do mrocznych charakterów 🙂

10. Nikt w filmie nie mówi słowa Ewok

Ani słowa Wicket, czyli imienia pierwszego z „miśków” pojawiających się w ostatniej części na Endorze (tak, to ten co znajduje Leię nieprzytomną po rozbiciu się w lesie). Rasa Ewoków oraz jej główni przedstawiciele była opisana poza filmem – na wszelkiego typu materiałach promocyjnych, zabawkach, kartach kolekcjonerskich itd. Dla niedowiarków – obejrzyjcie ponownie film 😉

11. Mark Hamill to śmieszek

Nic dziwnego, że dostał później rolę jako Joker w animowanym serialu o Batmanie, jeśli przy swoich autografach dodawał tak żartobliwe podpisy.

12. Animacja poklatkowa to podstawa

Trzeba przyznać, że to, co powstało na potrzeby Gwiezdnych Wojen, to istne mistrzostwo świata animacji poklatkowej. Wszystkie statki kosmiczne, Gwiazda Śmierci, maszyny bojowe, a nawet zwierzęta i potwory – to efekt wielu tygodni pracy nad przesuwaniem kolejnych elementów makiety – klatka po klatce. I choć wszystkie modele powstawały w zmniejszonej skali, na ekranie sprawiają wrażenie prawdziwych rozmiarów.

Wiecie np., że przy tworzeniu scen z kroczącym na planecie Hoth AT-AT użyto sody oczyszczonej do zaimitowania śniegu, a model był ustawiany do następnej klatki przez pracownika wyglądającego przez okienko na makiecie? No to teraz już wiecie 🙂

13. Kup puste pudełko, zabawki wyślemy później!

Producenci zabawek, z którymi Lucas podpisał umowy, nie wyrabiali się z produkcją. Nikt nie spodziewał się aż tak ogromnego zainteresowania Gwiezdnymi Wojnami. Dlatego też na Święta można było kupić swoim pociechom (i sobie!) puste pudełko z makietą, na której miały stanąć  figurki bohaterów filmu. Zabawki były wysyłane później – mniej więcej w marcu następnego roku.

Tyle czekać na prezenty pod choinkę? No kto to widział 🙂

14. Gwiezdne Wojny Część VI: Zemsta Jedi

Tak się miała nazywać ostatnia część. Serio. Zachowało się nawet trochę plakatów z tym tytułem oraz innych gadżetów. Na szczęście ktoś w ostatniej chwili zwrócił uwagę, że Jedi raczej nie szukają zemsty (przecież ich życie opiera się na jasnej stronie mocy!). Uf.

15. Obi-Wan zabił Anakina?!

To zdecydowanie moja ulubiona ciekawostka. Podobnie jak informacja o tym, że Luke i Leia są rodzeństwem, informacja o tym, że Vader jest ich ojcem była trzymana w tajemnicy. Do tego stopnia, że w scenariuszu do drugiej odsłony filmu w scenie, kiedy Vader wyjawia Luke’owi co się stało z jego ojcem, było napisane, że to Obi-Wan go zabił, a sam Mark Hamill został poinformowany o właściwym zdaniu na moment przed kręceniem sceny.

To pewnie było coś w stylu: Ej, Ale wiesz, że tak na prawdę on ci powie, że jest twoim ojcem? Zagraj to tak, żebyś był w wielkim szoku.

W szoku był. Podobnie jak i później wszyscy na premierze! Lucas starał się zachować tajemnicę do samego końca, nawet przed własna ekipą – w końcu w scenariuszu każdy czytał, że to Obi-Wan jest tym złym co zabił ojca Luke’a. I w sumie, to też byłoby ciekawe 🙂

Mały fakt gratis:

Wielu fanów po obejrzeniu filmu nie wierzyło, że Vader jest ojcem (w końcu jest mistrzem ciemnej strony mocy i może to być zwyczajna manipulacja, żeby przeciągnąć młodego Skywalkera na swój użytek). Dlatego też w ostatniej części dodano scenę, w której Luke pyta o to Yodę, a on jako zaufany przyjaciel, mistrz, nauczyciel Jedi od wielu pokoleń, potwierdza, że jest to prawda… żeby nie było już żadnych wątpliwości.

To by było na tyle! Wybaczcie, że nie do wszystkiego mam linki. Zachęcam do sprawdzenia powyższych informacji u wujka Google. Tylko uwaga! Można się wciągnąć 🙂

Tymczasem, lecę na nowy film!
Niech Moc będzie z Wami!

Meta